Sybaryta, rozkosznik i wyjadacz
Tak oto wróbelka zdemaskował Kazimierz Hrabia Wodzicki, a po zdemaskowaniu rzetelnie opisał i "Zapiski ornitologiczne" drukiem wydał w roku 1880.
"Wróbel dla małżonków jest przykładem trudnym do naśladowania, niebezpiecznym i enerwującym; naśladować go jest nader uciążliwem zadaniem, lecz do tego nad siły m ę c z ą c e m , a ktoby tej radzie posłuchu nie dał, może w starości przypomnieć sobie autora ostrzegającego z a w c z a s u, gdy z krzyżem nagiętym i z włóczącemi nogami posuwać się będzie po swych pokojach, nie mogąc używać życia nazewnątrz, niech sobie powtarza pożyteczne przysłowie: «Quod licetJovi, non licet bovi.»"
(W rodzimej wersji to słuszne porzekadło brzmi: Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie).
Poznawszy literacki efekt badań hrabiego Wodzickiego nad wróblim charakterem i wiedziona w równym stopniu troską o małżonków, jak i zachwytem nad urodą języka tego dzieła, zacytuję Wam kilka fragmentów:
"Chciwy sobek, uosobnienie używania rozkoszy, wściubski i natrętny, a płochliwy i ostrożny podług okoliczności, pełen konceptów, umie się stosować do miejscowości, umie z wszystkiego korzystać. Ani czuły ani melancholiczny, wróblice przecież zanim przepadają; donosi samicy na jajach siedzącej tyle pożywienia, ile koniecznie potrzeba aby jaj nie opuściła, lecz nie więcej, bo on bardzo nie lubi zastępywać ją w gnieździe — jak to mówią — nie lubi niańczyć; później pisklętom donosi jadła, najadłszy się sam pierwrej do sytu, i tu wróblica więcej troskliwości okazuje."
"Wróbel w dowód zadowolenia i odniesionego tryumfu, klasnął dzióbkiem, potrząsł pierzem i ogonkiem, wzdął się gdyby napuchnięty, siada na gniazdo lub na krawędź dziópła, ogonem obrócony do samiczki i monotonnie ćwirka kwandransami."
"Wróble w tych zwyczajach naśladują naszych chłopów, wyzyskujących żony jak tylko mogą. Czułości, miłości, poświęcenia, ofiary i zaparcia tak u jednych jak u drugich nie zdybie, żona jest workiem na dzieci, karmicielką i pomocą, a gdy umrze w tej chwili jest zastąpioną".
Pomimo wielce nagannego charakteru, wróbli samczyk cieszy się nieustającą estymą samiczek, za co ręczy hrabia Wodzicki.
Przypuszczam, że wróble panienki o skromnym ubarwieniu, zwane przez badacza "popiołowymi blondynami" i "uosobieniem rajskich słodyczy" umacniały swe uczucia inną lekturą, mianowicie zagrzewającym do afektu okrzykiem Mistrza Gałczyńskiego:
Kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie, do jasnej cholery!
{Ela} Kochamy, ale widocznie za słabo, bo coraz rzadziej je widać...
OdpowiedzUsuń